sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 2

Wśród oklasków ze strony Ślizgonów posłałam Ginny pełen niepewności uśmiech i usiadłam przy stole Slytherinu. Pomiędzy jakimiś nieznanymi mi z imienia i nazwiska ślizgonami, naprzeciwko Malfoy'a.
O dziwo blondyn nie posłał w moim kierunku żadnej kąśliwej uwagi tylko spojrzenie pełne dziwnego zaintrygowania. Zabini również nie przyglądał mi się zbyt długo i już po chwili powrócił do rozmowy z blondynem. Teraz rzeczywiście zauważyłam jak przystojny jest ślizgon i w myślach przyznałam rację Ginny.
- Och, jeszcze jedno. Panno Black zostaje pani prefektem Slytherinu. - powiedział dyrektor na co ja niemal niedostrzegalnie skinęłam głową dłubiąc w sałatce - Ma pani oddziele dormitorium połączone z dormitorium pana Malfoya - dodał na co ja nadal nie wykazywałam entuzjazmu, wręcz ta wiadomość jeszcze bardziej mnie przygasiła.
No bo w końcu kto oprócz Parkinson chciałby mieć dormitorium obok Malfoy'a? Nikt.
Przez resztę przydziału i uczty dłubałam w sałatce, a gdy potrawy zniknęły ze stołu wstałam i powiedziałam do blondyna:
- Malfoy rusz tą swoją arystokratyczną dupę i chodź
- Gdzie, ci się tak śpieszy Granger?
- Odprowadzić pierwszorocznych? Więc rusz się, bo nie wiem gdzie mamy iść!
- Za jakie grzechy utknąłem z Granger?
- Nie z Granger tylko z Black - przypomniałam
- Idź schodami w dół jak dojdziesz do ściany to powiedz coś w rodzaju: Czysta krew. Twoje dormitorium... Z pokoju Wspólnego są takie zwykłe drzwi na dole. Przejdź przez nie, Twoje dormitorium to te po prawej. - machnął ręką w powietrzu  na co wywróciłam oczami
- Zabini? - przeniosłam wzrok na czarnoskórego
Niech tylko on będzie facetem. Niech nie będzie dupkiem. Niech nie będzie dupkiem.
- Idę - skwitował moje zachowanie westchnieniem  po czym wstał
- Pierwszoroczni za mną proszę - machnęłam ręką na najmłodszych ślizgonów po czym rzuciłam okiem na stół Gryffindoru
Ron nawet się nie ruszył, a pierwszaki z mojego dawnego domu patrzyły to na mnie, to na Harry'ego.
Wybraniec posłał w moim kierunku niemal żałosne spojrzenie i zaczął prowadzić lwiątka do Portretu Grubej Damy.
- Granger, idziesz?
- Tak, Zabini, idę - westchnęłam i  ruszyłam za ślizgonem prowadząc pierwszorocznych